Akademia Deni Cler

(342 zdj.)

20 czerwca 2024 , fot. Piotr Podlewski/AKPA/BEZPŁATNE MATERIAŁY PRASOWE W RAMACH RELACJI Z WYDARZENIA

Strona:

Relacja z wydarzenia» Relacja z wydarzenia Czym są pasje i marzenia? Czy odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu naszego życia i osobistego rozwoju? Czy pasja dostarcza nam niewyczerpalnej energii do działania? Czy zawsze jest bezpiecznie dać ponieść się pasji i realizować marzenia bez względu na wszystko? Na te inne pytania próbowały odpowiedzieć uczestniczki kolejnej edycji Akademii Deni Cler, która odbyła się 20 czerwca w hotelu NYX w Warszawie. Gośćmi specjalnymi były wybitne kobiety, których pasje zaprowadziły na zawodowy szczyt, a wśród nich: aktorki filmowe i teatralne - Danuta Stenka, Marieta Żukowska scenarzystka i producentka filmowa - Ilona Łepkowska, dziennikarka i reżyserka - Ewa Ewart, twórczyni Columna Medica - Julita Małuszyńska, pisarka i producentka filmowa - Katarzyna Kalicińska oraz prezes Deni Cler Milano - Iwona Kossmann. Panel dyskusyjny poprowadziła redaktorka mody miesięcznika "Twój Styl", Karolina Tomaszewicz. "Akademia Deni Cler to cykliczne, networkingowe spotkania naszych klientek z ludźmi kultury, sztuki, nauki i biznesu. Rozmawiamy o rzeczach, które są aktualne i dla nas ważne, o marzeniach, o pasjach, o tym, co nam kobietom dodaje na co dzień skrzydeł, co sprawia, że realizujemy się zarówno zawodowo, jak i prywatnie" - powiedziała Iwona Kossmann. Spotkanie rozpoczął "power speech" Katarzyny Kalicińskiej, która opowiedziała o swojej najnowszej pasji do Włoch. "Nigdy na nic nie jest za późno" - rozpoczęła producentka "Domu nad rozlewiskiem". "Pasja to jest coś, co bardzo kocham. W momencie, kiedy moje dzieci dorosły, bo mam dwóch dorosłych synów, dostałam od nich prezent. Ten prezent to był czas. Ludzie dzielą się na dwie grupy. Mają opuszczone gniazdo i mówią, Boże, moje życie się skończyło, moje dzieci się wyprowadziły, ja nie mam co robić, mąż mnie nudzi, koleżanki siedzą w domu. Są tacy, którzy mówią, mam drugą młodość i teraz dopiero odpalę wrotki. Ja wybrałam tę drugą opcję. Zaczęłam grać w tenisa, pierwszy raz wsiadłam na konia w wieku pięćdziesięciu lat, a skończyłam treningami tańca na rurze. Co jakiś czas wpadam w jakąś pasję, w jakiś trans, a teraz moja ostatnia pasja związana jest trochę z moim życiem zawodowym. Otóż przygotowuję projekt, który ma tytuł "Felicita". Skończyłam pisać dwie książki, które mają tytuł "Felicita Matka" i "Felicita Córka", chodzę na zajęcia z historii sztuki, uczę się włoskiego. Wciągnęło mnie to w sposób magiczny". Po motywacyjnej przemowie, przyszedł czas na otwarcie panelu dyskusyjnego z udziałem gości specjalnych wieczoru zatytułowanego "W życiu ważne są pasje i marzenia". Karolina Tomaszewicz razem z prezes Deni Cler, Iwoną Kossmann, powitały na scenie wszystkich uczestników.

"Należę do tych szczęśliwców, dla których praca jest pasją. Pamiętam, jak kiedyś rozmawiałyśmy z moimi córkami o zawodzie, o wyborach, o pomysłach na życie. I mówię, dziewczynki, jako mama nie mam żadnych marzeń co do waszych wyborów zawodowych. Mnie się marzy tylko to, żebyście znalazły to coś, co jest dla was wymyślone. Jeśli wasz zawód, wasza praca będzie waszą pasją, to ja będę szczęśliwa. Zdaję sobie sprawę z tego, ile czasu spędzam w pracy. Moja praca to jest moje życie i jeżeli moje życie miałoby polegać na tym, że wstaję rano, by przetrwać to byłby koszmar. Zdradzę, że moim marzeniem było pójść w ślady mojej mamy. Byłam wiejskim dzieckiem, moja mama była nauczycielką i mnie się marzyło robić to samo. Wiedziałam, że taki jest mój pomysł na życie i trzymałam się go bardzo mocno. Aż do dnia, w którym pani od języka polskiego w liceum wymyśliła mi moją przyszłość. Po prostu wymyśliła mi moje życie. Pchnęła mnie na tory, na których się znalazłam. Za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Nigdy o tym nie marzyłam, ale w tej chwili, z tej perspektywy myślę sobie, że gdybym miała teraz dokonać wyboru, to nie widzę się w innym miejscu. Moim wielkim marzeniem jest nauczyć się tańczyć flamenco, wiem że oddałabym się temu bezgranicznie, a w ostatnim filmie musiałam nauczyć się boksować. To było coś fantastycznego. Mam mnóstwo marzeń. Od trzech sezonów uprawiam ogródek warzywny. Dla mnie to rodzaj medytacji. Idę po garść szczypiorku i wracam po dwóch godzinach. Po prostu tam odlatuję. Gdybym miała możliwość zdobycia kilku kolejnych żyć, to naprawdę mogłabym je wypełnić po brzegi nowymi wyzwaniami" - powiedziała ikona polskiego kina i teatru, Danuta Stenka.

Twórczyni Columna Medica, Julita Małuszyńska opowiedziała o swojej fascynacji motoryzacją i wyścigami samochodowymi. "Ta pasja daje mi siłę" - zaznaczyła. "Będąc małą dziewczynką wiedziałam, dlaczego auto powinno mieć więcej koni mechanicznych, dlaczego lepiej jak ma większą moc. Zawsze lubiłam dźwięk silnika, kochałam jeździć z moim tatą na długie trasy, zawsze mnie to relaksowało. W liceum czytałam gazety motoryzacyjne, a kiedy zrobiłam prawo jazdy zakochałam się w tym sporcie na zabój. Rajdy pomagają mi radzić sobie z moimi słabościami, ponieważ czasami wiesz, że musisz być twarda, musisz wytrzymać. Jako pilot rajdowy mam chorobę lokomocyjną. Wsiadając do auta muszę kontrolować trasę, parametry samochodu, tempo itd., a nagle dopada mnie choroba. Pierwsza myśl - wysiadam, koniec. Na szczęście nigdy nie przerwałam wyścigu. Z rajdami wiąże się też zarządzanie ryzykiem i podejmowanie tego ryzyka. Jeżdżę samochodem z mężem, a mamy dwójkę dzieci, więc musimy wiedzieć, gdzie jest nasz limit i go nie przekraczamy. Mimo że na co dzień prowadzę dosyć spokojne życie, ale jak wsiadam do rajdówki, to jestem w swoim świecie".

Ewa Ewart opowiedziała o swojej niezwykłej pracy dokumentalistki. "Wspaniale, gdy praca jest naszą pasją" - podkreśliła. "Podpisuję się pod stwierdzeniem, że życie jest jedną wielką podróżą, którą warto przeżyć na własnych zasadach i w zgodzie z własnymi marzeniami. I uważam się za ogromną szczęściarę, bo takim się okazał do tej pory mój scenariusz, który zaczął się przypadkowo bardzo wcześnie i bardzo wcześnie zdałam sobie sprawę, jak ważne bez względu na cenę jest realizowanie marzeń. Zdając maturę wiedziałam, że na pewno nie dam się uwięzić w jakimś scenariuszu, który byłby monotonny, który by wymagał ode mnie jakiejś rutyny, działań od ósmej do czwartej, ale nie miałam pojęcia, jak się przed tym obronić. Na szczęście miałam jedną pasję - języki obce, których zaczęłam się uczyć bardzo wcześnie. Wybrałam Iberystykę. To był strzał w dziesiątkę. Jeszcze na studiach zostałam tłumaczem zachodnich dziennikarzy w Polsce. Na początku lat 90-tych robiłam w Moskwie newsy dla amerykańskiej telewizji CBS. To był fantastyczny okres. Nauczyłam się wtedy wszystkiego, czego mogłam się nauczyć jako producentka newsów i wtedy zamarzyło mi się, żeby opowiadać o świecie w dłuższych formach. Wymarzyłam sobie, że chciałabym się nauczyć robić filmy dokumentalne. Znalazłam się w Londynie i przyjaciel mówi: w BBC otworzyła się nowa redakcja dokumentu społeczno-politycznego. Szukają ludzi i ty byłabyś idealna. Zrealizowałam to swoje marzenie. Nauczyłam się robić dokument, czyli sposób, który najbardziej kocham opowiadać o świecie. Ten rozdział BBC, a to było dobrych kilkanaście lat, uświadomił mi jedną rzecz, że najgorsze, co by mi się mogło przydarzyć w życiu, to obudzić się na jakimś etapie, gdzie byłoby mniej niż więcej czasu na realizację marzeń i zdać sobie sprawę, że przeżyłam lata według jakiegoś scenariusza napisanego przez inną osobę".

"Wydaje mi się, że w naszych marzeniach, w tej ciężkiej pracy do tego, żeby je realizować ważna jest magia. Ona jest czymś niesamowitym i właśnie tego cały czas doświadczam. Może ona przychodzi z dojrzałości? Kiedyś jak byłam młoda, mówiłam: muszę, pokażę. Mój tata, który był fizykiem jądrowym, powtarzał: Marieta, urodziłaś się w Żywcu, gdzie ty tam do tej Warszawy pójdziesz i będziesz aktorką? I wszyscy mi mówili w tym małym mieście w Żywcu, że to jest niemożliwe, a ja byłam uparta i mówiłam: ja wam pokażę. Teraz, po czterdziestce, zostawiam dużo przestrzeni na magię. Ta magia to nic innego
jak bycie swoim przyjacielem i bycie otwartym na to, co świat ma mi do zaoferowania. Bardzo mocno wizualizuję i pracuję nad sobą. I ta magia się staje, naprawdę. Świat się mną opiekuje i oddaje mi dobrą energię, którą daję jemu i sobie. Przede wszystkim sobie, kiedy dbam o siebie. Może za dziesięć lat powiem zupełnie co innego i może będę mądrzejsza, ale chciałabym po prostu móc być szczęśliwa i zrealizowana z moją patchworkową rodziną" - powiedziała Marieta Żukowska.

Ilona Łepkowska opowiedziała o swojej nieoczywistej drodze zawodowej. "Moja droga do tego, czym się dziś zajmuję była dość pokrętna. Z wykształcenia jestem magistrem organizacji i zarządzania i tak naprawdę to zamierzałam być dyrektorem i kierować ludźmi. Natomiast życie pokierowało mnie na plan filmowy. Zagrałam w "Człowieku z marmuru" i "Barwach ochronnych" i tak mi się spodobało, że postanowiłam zostać filmowcem, ale miałam nakaz pracy, więc musiałam pójść na etat do Przedsiębiorstwa Transportu i Spedycji Przemysłu Mięsnego. Trudno więc powiedzieć, o czym marzyłam, jak wybierałam ścieżkę zawodową, bo za każdym razem ta ścieżka skręcała w inną stronę. Skończyło się tym, że jestem scenarzystką i producentką, a czasem piszę jakieś książki, czasem artykuły, czasem prowadzę wykłady. Najwięcej radości, poza pracą, sprawia mi gotowanie, przyjmowanie gości i ogródek. Jestem częścią patchworkowej rodziny, w związku z tym, jak się wszyscy spotykamy to najbliższych mi osób jest trzydzieści osób, a przede mną 70. urodziny!".

Partnerami wydarzenia byli: Sisley, Heban, Reme, Samarite, Estell oraz Columna Medica. Partnerem medialnym Wydawnictwo Bauer.